SIERPIEŃ

Ważność: niebagatelny stan istnienia
gdy czas po polach słomę toczy ściśniętą kształtem geometrii.
Jestem. Masz dowód, że mnie nie ma? Jeśli przetoczył się mój przesyt,
to przecież ślad odsłania prześwit.

Warstwy nakłada mylność złudy,
dokopać się do sedna trudno, a transparentność jest w zasięgu.
Wystarczy spotkać czas, gdy rudy staje się sierpień w śmierci dreszczu
niewoli walców i okręgów.

Linia to wymysł. Konstelacja
się sypie. Wciąż spadają gwiazdy, imaginacja nic nie zdoła!
Żałosna jest wciąż imitacja, bułkę uchroni srebrna folia.
Śmieszne są wody kręgi, koła,

nieba infekcji. Szyfr nocnych znaków
bezużyteczny dla profana. Robaków rój świecących w rękach
ściśniętych, prześwitem tylko. Mnie spotkać, to zawołać,
by echem wrócić w własnych dźwiękach.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2009, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *