Nie darmo się łączymy w dobrej wierze,
ziarno się sypie, pełne są spichlerze,
drży koło losu, zmieniać się już nie chce,
tak dobrze jest! W Erze,
w Playu, w każdym nowym providerze
będą podobne obfitości pola,
które pobierze twoja wola
w dwójnasób, po kilkakroć. Orał
Mistyfikator! Jego pora
była zbyt młoda, aby na zbiór drugi
nie stało plonu! Był i był! Zasługi
wspólne są wtedy, kiedy oni wierzą w siebie:
wspólnicy zbrodni. Że obetną głowy
wszystkim, których plon nie jest gotowy
do zbioru. Razić czym się da: rzut pantoflem,
cylindrem, stringami lub koszulką moro,
dla kamuflażu słonecznym patrolem!
Są ruchy przychylne. Lecz bolą
tak samo długo, jak poślednie stany
w słoneczny ranek, wśród liściastej ściany
zieleni bezpiecznej, gdzie w dobrej wierze
powierzasz siebie i swe organy.
Nieodwracalne są pozoru rany
złudnie wybrane! Tak w to życie prościej
sięgać siermiężnej? Poprzestać, by norą
było mieszkanie, miasto? Sobie w niej dorośleć?
Wciąż nasz urodzaj jest naszą porą.
ewa, fatalny tekst. w “noremalnym” przypadku ze “słonecznego patrolu” wydłubałbym pamele anderson.
oczywiscie sam nie toleruje pogawedek o moich tekstach
Dopiero dzisiaj usuwając spam zauważyłam Twój komentarz, był w poczekalni, nie wiem dlaczego się tam znalazł.
Ja wiem Marku, że Ci się moje wiersze nie podobają, nic na to nie poradzę. Nikomu się nie podobają, nawet Pameli Anderson. Tę literówkę to chyba już poprawiłam wcześniej, a wiesz, ja nie widziałam nigdy żadnego odcinka „Słonecznego patrolu”. Liczę tylko na to, że ten serial przeminie, a mój wiersz nie i wtedy nikt nie będzie sobie go kojarzył z serialem. Słoneczny patrol – to chodzi tu o kontrolę, deszyfrację, ale taką pozytywną, radosną, słoneczną.
ewo, cenie twoja lekkość i swobodę.
uważam twoje tłumaczenia achmatowej za majstersztyk.
“hej, hej kochany!”
takich wersów się nie zapomina do konca zycia
ale nie jest tak, ze kazdy tekst się każdemu podoba. mi sie nie spodobał powyższy
“hej, hej kochany!” nie jest tłumaczeniem z Achmatowej. To mój wiersz.
ja wiem, że to twój wiersz