Anna Burzyńska Michał Markowski „Teorie literatury XX wieku Podręcznik” Anna Burzyńska Michał Markowski „Teorie literatury XX wieku Antologia”

Po lekturze Zofii Mitosek „Teorie badań literackich” (1998) biorę do ręki niedawno wydane dwa obszerne tomy o wszystkim, czego chciałam się dowiedzieć, ale bałam się zapytać.

Pozornie wygląda na wydestylowaną esencję ogromnych problemów, kataklizmów i eksperymentów, których XX wiek literaturze nie żałował. Nie mam poczucia, że wiem więcej, niż przed lekturą.
Uwodzą graficzne ramki, gdzie rozszyfrowano pojęcia. (Warto zawsze sprawdzać znaczenie terminów, by nie ulegać złudzie wcześniejszych konotacji).
Uwodzą na marginesach spisane hasła, o czym rzecz się toczy, by wątku adept wtajemniczenia literackiego za wcześnie nie zagubił.
Obszerny temat marksizmu w literaturze – u Zofii Mitosek rozbuchany, (dla mnie to jedyna literatura XX wieku) – Markowski + Burzyńska zupełnie pomijają. Natomiast wiele anegdot w Chronologii – bardzo pomocnych po każdym rozdziale zestawieniach dat i zdarzeń, mających pośredni i bezpośredni wpływ na zjawisko. Np. tam znajduję, po rozdziale Formalizm rosyjski ślady emocjonalnego zaangażowania Lenina w literaturę. Po przeczytaniu Majakowskiego, Lenin: “Nonsens, głupota, jeszcze raz głupota i pretensjonalność. Według mnie tylko jedna na dziesięć z takich rzeczy powinna być drukowana i to nie więcej niż w 1500 egzemplarzy dla bibliotek i dziwaków. A Łunaczarskiego należałoby wychłostać za ten jego futuryzm”.

Ale jak się okazuje, nie tylko w ZSRR było, sądząc po liczbie, dużo bibliotek i dziwaków. „Śmierć autora” Barthesa przeczytało tak dużo ludzi, że tekst “przejdzie on do historii jako ten, który nawoływał do zabijania pisarzy – z tą kuriozalna brednią spotkać się można do dzisiaj”. Dalej Markowski przytacza analogiczny przykład niezrozumienia terminu „śmierci człowieka” Michela Foucaulta, która „przez krytyków poststrukturalizmu i ponowoczesności traktowana była ze „śmiertelną” dosłownością”.

Tak wsparta odwagą otrzymaną przez ośmieszenie fachowców, niepewnie poruszając na blogu sprawy literackie i mając niewielkie o nich pojęcie, przystąpiłam do rozgryzania Strukturalizmu I, Strukturalizmu II i Poststrukturalizmu. Dorzucając jeszcze rozdział Semiotyka naszpikowany nieprawdopodobną ilością nowych pojęć dla zrozumienia oczywistości i sztywny Pragmatyzm można by jeszcze ratować się Hermeneutyką, a najlepiej wcześniejszą Fenomenologią.
Skandaliczne – jak pisze Markowski – erotyczne wycofanie się Rolanda Barthesa z poprzednich teorii publikacją „Przyjemność tekstu” każe po frustracji wgryzania się w teorie literackie mieć nadzieję, że nie wszystko stracone na niwie miłosnego, literackiego poznania.
Ale Husserl jest taki naukowy, taki kategoryczny w negowaniu twórczości uwolnionej od jarzma rozumu, że strach paraliżuje każdą fenomenalną wypowiedź.

Niemniej dla mnie, chaotycznie i zachłannie – po wieloletniej izolacji – rzucającej się dzisiaj na sukcesywnie spolszczane najważniejsze teksty literackie ubiegłego wieku, ta ogromna, opasła praca, zaopatrzona jeszcze klarowną wklejką z kierunkami artystycznymi XX wiecznej literatury, stanowi cenne narzędzie porządkujące uciążliwą, zabałaganioną drogę.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

11 odpowiedzi na Anna Burzyńska Michał Markowski „Teorie literatury XX wieku Podręcznik” Anna Burzyńska Michał Markowski „Teorie literatury XX wieku Antologia”

  1. Patryk pisze:

    2 września 01:11, przez Patryk
    Czytałem, że te dwa tomy – książka i antologia – są nieźle napisane, pomocne, ale jakiejś rewolucji jednak nie ma, czyli trochę tak jak Ty piszesz. A wracając do Lolo-rozpruwacza, nie jestem zainteresowany dziennikarstwem śledczym, myślę, że masz rację – byłoby to jałowe i nużące. Mnie bardziej zainteresowało to, co mówi sam Lolo. Myślę, że słusznie piszesz – że on sam się nakręca. Mnie najbardziej w tym zainteresował czas – nie dzisiaj, bo to pewnie w ogóle by mnie nie zainteresowało, a właśnie czterdzieści lat temu. Swoją drogą jego ofiarą mógł paść mój dziesięcioletni wtedy ojciec, bo jedną z ofiar zadźgał w sąsiedniej do jego bramie. Postaram się znaleźć czas dla Leviego, w końcu należałoby i jego zacząć czytać. Pozdrawiam.

  2. Ewa pisze:

    2 września 04:36, przez Ewa
    >Patryk: Przeczytałeś to wszystko? Podziwiam! Zrozumiałeś Julkę Kristevę, Jacka Derridę? Ja ani w ząb! Już trzykrotnie przedłużam w bibliotekach i będę chyba wymieniać w innych filiach (stoi na półce, żadnego zainteresowania), by nie podpadło, że się tak przywiązałam. A odnośnie mego wpisu w Twoim blogu to masz rację, nie tylko Twój ojciec, ale ja też mogłam nie żyć, szczególnie, że przebywałam wtedy intensywnie w kościołach krakowskich zakochana w Wyspiańskim i za jego pośrednictwem w Bogu. Niestety, nie da się tych faktów połączyć w sferze artystycznej, nie da się też z tego zrobić sztuki, bo bandyta gazetowy jest zbyt realistyczny, by był bandytą metafizycznym. Stąd tak nie cierpię kryminału jako gatunku, chyba, że to jest to egzystencjalny Raymond Chandler. W tym wypadku alkohol u pisarza jest błogosławieństwem. Jeszcze o realizmie: właśnie syn przysłał mi video, kreci do baletu o wojnie w Iraku i potrzebna mu była krew na tytułową stronę. I z żoną wczoraj w kuchni nasączali bibułę spożywczym barwnikiem rozpuszczonym w wodzie. Wyszła krew o wiele prawdziwsza.

  3. Patryk pisze:

    2 września 11:26, przez Patryk
    A co z takim bandytą jak Genet?

  4. Ewa pisze:

    2 września 14:59, przez Ewa
    Genet był artystą, a Karol Kot nie.

  5. Patryk pisze:

    3 września 08:12, przez Patryk
    To prawda, ale on swoje czyny uważa za artyzm, a Genet uważał siebie za bandytę.

  6. Ewa pisze:

    3 września 12:39, przez Ewa
    I to chyba jest istotną różnicą między fałszywym artystą a prawdziwym.

  7. Ania pisze:

    2 września 04:09, przez Ania
    Fajnie, że jesteś. W plastyce też przecież namieszało się nieźle, a na dodatek niejednokrotnie teksty malarzy są ciekawsze od ich prac plastycznych i też czytać trzeba, nie wystarczy tylko rzut oka. Nastąpiło chyba to samo: wskutek nadmiaru i technicznych możliwości zlikwidowanie odbioru dzieła sztuki w pierwotnym sensie. Przeżycia, dopełnienia artysty przez odbiorcę. Wiek XX to maszyna do pisania, a nie pióro. A wiek XXI to komputer i to nie w funkcji maszyny do pisania, ale z aktywnym Internetem, czyli pisanie nie z Bogiem, tylko ze Sztuczną Inteligencją.

  8. Jacek pisze:

    2 września 07:05, przez Jacek
    Tam, w tych przemianach starego na nowe, w niwelacjach, przebudowach, rewizjach i próbach budowania wszystkiego na nowo jest większe wołanie o odbiorcę, niż w wiekach wcześniejszych, gdzie się robiło to dla siebie lub Boga. Autor, a właściwie filozof literacki, bo tym stają się twórcy tych teorii, nadmiernie zaczyna dbać o interesy czytelnika, staje się on momentami obłudnie priorytetowy. Im bardziej jest on bezradny, tym większe naciski na jego aktywność, na podlizywanie się mu, na imputowanie, że niby jest współtwórcą dzieła. Absurdem staje się ten zabieg dzisiaj, w kulturze masowej, czy tworzeniu blogów gdzie komentarze są priorytetowe, czy pisanie wspólne internetowej powieści, czy lingwistyczne teorie poetyckie zestawiania słów losowo http://tygodnik.onet.pl/fts.html?qt=cyranowicz&szukaj.x=0&szukaj.y=0). Nigdy technika nie umożliwiała takiej łatwości ślepych uliczek, co XX wiek już zapowiada.

  9. Ewa pisze:

    2 września 09:22, przez Ewa
    Na dodatek nie jestem pewna, czy autorzy tych rewolucji literackich, a przecież w „Teoriach” znaleźli się jedynie najlepsi z najlepszych, nie czynili tego z megalomańskich pobudek obowiązkowej wypowiedzi, tak jak u filozofa, stworzenia swojego własnego systemu. Byłam w piątek na plenerowej akcji plastycznej Pawła Althamera w naszym mieście. Jak zawsze, nawiedzenie tego sławnego polskiego Artysty Miast jest zazwyczaj nawiedzeniem zespołowym. Z podziwem obserwowałam, jak doskonale sobie radzi z tłumem. Ale gdy w czasie dyskusji z nim, gdzie dochodziliśmy już do całkiem zadawalających rezultatów, zazdrosny tłum oskarżył mnie o dominacją i zawłaszczenie zdarzeniem. Więc wróciłam do domu z urwanym procesem poznawczym, bez puenty i konkluzji, bezradna wobec tekstu, który mam na stronę ZPAP dać. Prognozuję więc, że odbiorca już niedługo pożre artystę. Nie trzeba się bawić zapałkami.

  10. tajnapolska pisze:

    4 września 05:50, przez tajnapolska
    ja z tej antologii skseruję sobie rzecz o poststrukturalizmie

  11. Ewa pisze:

    4 września 08:21, przez Ewa
    A ja skserowałam spis lektur, które muszę uzupełnić, ale nie te z “Antologii”. I tę rozkładówkę na końcu, powieszę nad łóżkiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *