KASZTANY JADALNE str. 15

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii Komiks. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na KASZTANY JADALNE str. 15

  1. jan od krzyża pisze:

    ja bym jednak nie zdecydował się na publikacje kolejnych cześci komiksu – jeżeli miałby on być wydany, w co nie wątpię.
    Czytelnik otrzymał znaczną próbkę, może się spodziewać, ze jeżeli zdecyduje się na zakup, to nie otrzyma “cegły w paczce”, ale doskonały komiks, że wyda forse i nie będzie tego żałował.

    zresztą, jeżeli miałoby to być wydanie komercyjne, to pewnie wydawca zastrzeze sobie wycofanie tych odcinków z internetu.

    nie jestem pewien czy istnieje spółka “Orbita” – warto do nich wysłać kilka stron. A na pewno do Prószyński i S-ka. I uzbroić się w cierpliwość.

  2. Ewa pisze:

    Nie znalazłam „Orbity”.
    Byłam na stronie Pruszyński i ska i tam wyłącznie chcą w papierze. Z tego co czytałam o Harry Poterze, to był tylko przypadek, że ze stosu wywożonych już na śmietnik rękopisów na chybił trafił redakcyjna ręka z nudów sięgnęła po akurat ten. Mąż jutro wydrukuje na laserowej drukarce i wyślę zaraz, ale mam taki uraz i lek przed odrzuceniem, że nie wiem już, co robić. Czytałam w wywiadzie z Arta Spiegelmanem, że swoim „Mausie” dopiero jak z żoną zaczęli sami wydawać i roznosić po księgarniach, to dopiero zrobili kasę. Ale to Ameryka, zupełnie coś innego, niż Polska. Takie egzystencjalne komiksy są chyba bez szans, jeśli chodzi o komercję. Na dodatek mam popalone chyba mosty wszędzie, chociaż „Tygodnik Powszechny” też mi wiersza nie przyjął, mimo, że nie byłam przecież taka radykalna jak dzisiaj. A i cale szczęście, że do „Zielonej Sowy” nie startowałam, na stronie nie było nic o tym, kto czyta i decyduje o druku tych rękopisów, do których słania redakcja Wydawnictwa tak gościnnie zachęcała. A dopiero teraz widzę, że ten wycinek dotyczący najnowszej poezji mieli do dyspozycji ludzie wyłącznie z nieszuflady, czyli ci, od których przez cztery lata ani jednego afirmującego komentarza pod moimi wierszami nie otrzymałam. Więc zaoszczędziłam na znaczkach i na stresie. Z tego czasu niedokonanego to można by było luksusowo pożyć.
    Dzięki wielkie za troskę, Janie. Wiesz, Święta Teresa była też już leciwa, jak poznała Jana. A z tego związku urodziło się największe arcydzieło literatury hiszpańskiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *