Słuchając głosu narodowej podświadomości, postanowiłam w listopadzie 2006 roku uwolnić się z niewoli osobistego bloga i podjąć wolnościowe próby przedostania się na wolniejsze wody duchowe innych portali.
Znając historię narodu polskiego wiedziałam, że nie wszystko, co buntowało się jesienią, miało tragiczny epilog.
Wiadomo, Święto Niepodległości Polski jest jednak jakąś rekompensatą za Powstanie Listopadowe.
Toteż nie zraziłam się przegraną, gdy w odpowiedzi na mój sentymentalny list, przypominający wspólny plener malarski sprzed dwudziestu lat do uznanego malarza Marka, jedynego, znanego mi tej profesji, czynnego uczestnika portalu artystycznego, dostałam list oschły i odstręczający, acz niesłychanie grzeczny.
Kroki moje skierowałam więc do braci poetyckiej.
Po kilku próbach skromnego wkupywania się komentarzami, portal Nieszuflady zidentyfikował mnie jednak jako obiekt obcy.
Od głównego demona portalu o nicku Strzyga, dostałam ostrą notę dyplomatyczną, grożącą mi konsekwencjami za przekroczenia nie mojego terytorium.
Podobnie zakończyła się moja niewinna uwaga, rzucona mimochodem w kwestii konfliktu Izraelsko – Palestyńskiego.
Przytaczam, dokonując obszernych skrótów:
ja: Jeśli już, to Żydzi dużą literą. Nie tylko Palestyńczycy.
atma: Ewa Bieńczycka
może Pani błyśnie poezją zamiast czepiać się pisowni słów w komentarzach, lub poczyta prawdziwą poezję jaką piszę, bo daleko Pani do niej sądząc po tych przeciętnościach, już nie wspomnę o tych wylizanych bez duszy obrazach.
(…)
ja: Nie zarzucałam Panu antysemityzmu, usprawiedliwiałam się jedynie z mojej małostkowości względem dużych liter.
Ponieważ w dalszym ciągu pisze Pan nie na temat, proponowałabym uściślić chociaż to: dlaczego Pan chce, by czytała Pana poezję taka osoba jak ja, której twórczość totalnie ma Pan w głębokiej pogardzie? Po co to Panu?
(…)
atma:
Ewa Bieńczycka najwyraźniej Pani nie rozumie co jest napisane, wnioski z liczby pojedynczej wysnuwa na wzgląd na własna osobę, nic takiego nie napisałem ’’ludzie to świnie i kanalie’’? napisałem na temat, więc nie będę pisał nie na temat, odnośnie czytania lub nie czytania. Wystarczy czytać co jest napisane tu, a nie dorabiać jakieś tezy, kanalia to kanalia liczba pojedyncza a nie mnoga,
rozchodzi się o to że nie jestem uprzedzony, mimo tego że dotykalnie mógłbym być bo mam powody wystarczające, inni nie mają a są.
Nie mam Pani twórczości w pogardzie, zresztą jak każdej innej, co najwyżej może mi coś być obojętne
ja: Zgoda. Wyraz “świnie” to mój dodatek i nadinterpretacja. Ale Pana poezji, przyrzekam, nigdy nie będę czytać.
atma: Ewa Bieńczycka
No i dobrze 🙂 jak to się mówi mała dla mnie strata, by byle kto czytał moją poezję.
Martwi mnie natomiast to, że przeciętniacy malują liżą płótna a ducha zero. Prawdziwa
sztuka przez nich głoduje, bo wciskają kita że coś tam jest oprócz wylizanej
fotografii, zabierają prawdziwym twórcom chleb wyrobnicy sztuki, do których się Pani zalicza!