Z „Lęku przed wpływem” można wydobyć kilka wątków wiodących i nie lękać się tym wyborem. Ale problem demonizmu poety jest straszny i mimo końcowych usprawiedliwień w pięknym eseju Agaty Bielik – Robson mówiących o przegranej Harolda Blooma, to należy się jednak bać.
Już sama decyzja poety – odpowiedzi na wezwanie – jest straszna.
A co może się stać, gdy ów wpływ, ta influenca, czyli monitoring gwiazd na wybranego, ulegnie zepsuciu, czyli perwersji?
Przechodząc przez stan Szatana, wybrany traci osobowość na rzecz przyjmowania głosów z przeszłości. Będąc duchem czystym i nie zapisanym, przyjmuje dziedzictwo. Może ono go zbawić, lub nie. Opór, nazywany przez Harolda Blooma zależnie od jego charakteru postaciami z mitologii lub doświadczeń innych poetów ( mitologia Blake), blokada wewnętrzna, stanowiąca źródło cierpień niemożności, tantalowskie męki, psuje się poprzez głównie dwa wpływy: seksualny ( żeński Sfinks) i twórczy( męski Cherub). Siły twórcze mogą jedynie być udostępnione ze związku z Muzą. Stan zatrucia, opór (symbol Cheruba postawionego u bram Raju strzegącego tam poecie wejścia) jest już w zrodzeniu ich ze związku strażnika z Muzą.
Sposobem jest wprawdzie ironia – zastosowana przez francuskich wizjonerów a przede wszystkim, Alfreda Jarry i ducha wysokiego i poważnego humoru – ale problemem są duchy zmarłych poetów.
Nie ma tu mowy o relacji ucznia i mistrza. Ojcostwo można albo wyprzeć – uwolnić się od wdzięczności – albo dopełnić.
Zabieg powtórzenia, kierkegaardowskie przeżycie jeszcze raz czegoś co się pierwotnie nie udało, nie uda się i teraz.
Omyłka, efekt zmierzenia się z obcym wpływem może przybrać różne formy.
Demony, jak pisał Emerson, czają się wszędzie. Moc poety jest demoniczna. Destrukcją jest twórczość poetycka. Ale opętanie, to jeszcze nie twórczość. Twórczy jest sam demon i poeta musi dopiero się nim stać. Droga stawania, wywyższania i uwznioślenia, po której poeta nieuchronnie spada w dół ma różne fazy. Euforia, w której poeci tkwią zaczarowani, zwana przez Blooma Ekstrawagancją, w pierwszej fazie daje upojenie. Następuje samookaleczenie porównywalne do oślepienia Edypa, co jest zabiegiem sztucznego oszustwa i demonicznym kłamstwem. Takie wywinięcie się od prawidłowego posłannictwa powoduje, że poeta nie może zrodzić sam siebie. A jedynie tylko poezją jest powrót do własnej jaźni. Blokada twórcza jest też i w erotycznej sublimacji. Bogów nie da się oszukać, mówi Platon. Ofiara wiersza, ofiara aktu pisania, jest oczyszczeniem, ale i samookaleczeniem. W idealnej sytuacji pozostaje poeta jedynie z sobą i z tym kimś, kogo musi zniszczyć, wygrać z nim i zwyciężyć, jeśli ma zostać poetą silnym (walka Anioła z Jakubem).
Nietzsche mówi o mediumicznej roli poety. Ale przejście od Apollina do Dionizosa jest być może i samooszustwem, iluzoryczną terapią. Ślepota Edypa nie umożliwia dotarcia do boskich darów, strzeżonych przez Cheruba, jedynie dehumanizację.
A w efekcie odrazę.