W liceum zwołano całą szkołę i nasz profesor od historii zwany Goofym na wywieszonej na drabinkach sali gimnastycznej mapie świata bambusowym patykiem wszystkim uczniom pokazał, gdzie leży państwo Izrael i w jaki sposób doszło do syjonistycznej, imperialistycznej inwazji. Bogdan od razu powiedział, że teraz żydkom się nie uda i będą mieli za swoje. Ale to był wyjątek. Większość uczniów szkoły była niezainteresowana. Każde takie spędy szkole powodowane nadzwyczajnymi wydarzeniami, jak apele z udziałem dyrektora, były mimo wszystko zawsze tylko złamaniem codziennej nudy. Toteż nikt nie zwrócił najmniejszej uwagi na bredzenia Goofiego, który na lekcjach zazwyczaj spał, albo dłubał w ogromnym nosie i nigdy nie docierał z programem szkolnym do Powstania Warszawskiego udając, że nie zdążył. Każdy kolejny rok szkolny maturzystów kończył w okolicy pierwszej wojny światowej. Potem na ulicy Warszawskiej – a nasza szkoła była na jej przedłużeniu i żeby wrócić do domu, do dworca PKP trzeba było przez nią przejść – zaczęło się pałowanie przechodniów. Brat był już studentem na katowickiej Fili Uniwersytetu Jagiellońskiego – który w kilka miesięcy po wypadkach marcowych zamieniono na Uniwersytet Śląski – i wraz z Edkiem, przyjacielem z podwórka poszli na demonstracje z uczelni na Plac Wolności.
Ale, kiedy teraz czytam tajne raporty tych wydarzeń na sieciowych stronach IPN-u, studencki bunt był w naszym regionie według statystyk, minimalny. Z raportów wynika, że tylko Gliwice, Katowice, Częstochowa i Bielsko Biała zdecydowały się na nieznaczne rozruchy zainicjowane „wichrzycielami” w Warszawie natychmiast opanowane przez Służby Bezpieczeństwa. I ilość zatrzymanych, wykluczonych, prowodyrów rozsiewających ulotki, zazwyczaj nie przekracza liczby 10. Raporty donoszą o skargach studentów na bezceremonialne wtargnięcie do akademików w Ligocie funkcjonariuszy MO, ale wszystko jest pod kontrolą, zaleca się zwiększyć ilość donosicieli i obserwatorów, baczne rejestrowanie kontaktów studentów śląskich ze studentami Krakowa, Warszawy i Wrocławia.
Ciekawa tam jest ocena sytuacji np. śląskich intelektualistów:
„(…) Z nielicznego katowickiego środowiska literackiego z wrogiej opozycyjnej działalności znany jest tylko jeden literat W. PONIATOWSKI, który jest związany z literatami warszawskimi i krakowskimi. Nabyte i zasłyszane wiadomości stara się umiejętnie i w perfidny sposób rozpowszechniać w swoim otoczeniu. Takie wypowiedzi miały też miejsce z jego strony w okresie ostatnich zajść. Lansował on powiedzenie “literaci do pióra, a nie do polityki”. Ze strony dziennikarzy w zasadzie za nielicznymi wypadkami nie stwierdzono wrogiej działalności. Zanotowano tylko nieodpowiednie wypowiedzi ze strony redaktora Zbigniewa DOBROWOLSKIEGO /redakcja “Sportu”/, którego syn – student U.W. brał udział w zajściach na terenie Warszawy, a który to na podstawie naszej informacji został wykluczony z szeregów PZPR i zwolniony z pracy.(…)
czy księży: „(…) Postawę kleru katolickiego zarówno na szczeblu kurii jak i dołowego cechowała przez cały okres bierność. W początkowym okresie bardzo uważnie śledzili oni rozwój wypadków, jednak żadnych komentarzy, zaleceń ani wypowiedzi pobudzających nie notowaliśmy. W dyskusjach między sobą ubolewali jedynie nad brakiem haseł religijnych w rezolucjach i odezwach studenckich. Z wielkim zainteresowaniem oczekiwali na wystąpienie tow. Gomułki, z którym dokładnie zapoznali się. W ocenie tego przemówienia byli zgodni, że było to jedno z lepszych wystąpień. Treść przemówienia była komunikatywna, trafna taktycznie i przemyślana. Społeczeństwu, a zwłaszcza studentom wyjaśniła dostatecznie to, co wyjaśnić należało. Znając psychikę studentów i robotników liczono, że po wystąpieniu ekscesy studenckie ustaną, natomiast robotnicy w pełni poprą politykę kierownictwa partyjnego. W miarę upływu czasu ostatnie wydarzenia poddawane były coraz wnikliwszej i głębszej analizie, szczególnie biskupi i kurialiści starali się wyciągnąć wnioski na przyszłość oraz ustalić miejsce kościoła. W wywodach swych dochodzili do wniosku, że cały czas obserwowany ruch jest w swoim podłożu antysocjalistyczny i podobnie jak w CSRS prowadzi chociażby do stopniowej desocjalizacji pod pozornie socjalistycznymi hasłami. Ich zdaniem księża nie powinni być przeciwni takiemu ruchowi, jednak włączanie się do niego na obecnym etapie uważają za szkodliwe, gdyż siły socjalistyczne w chwili obecnej są jeszcze za potężne i należy czekać na bardziej odpowiedni moment. Nawet list pasterski Episkopatu oraz list Wyszyńskiego do Prezesa Rady Ministrów uważają za przedwczesny. Z zaistniałej sytuacji wyciągają również wniosek, że praca duszpasterstwa akademickiego będzie obecnie o wiele skuteczniejsza, gdyż młodzież zacznie szukać większej opieki w kościele, nabierze większego zaufania do księży i stanie się podatniejsza do pracy duszpasterskiej, natomiast duszpasterze będą mogli optymistyczniej spojrzeć na swoją pracę.(…)”
[Tajne INFORMACJA DOT. SYTUACJI OPERACYJNO-POLITYCZNEJ W ZWIĄZKU Z WYSTĄPIENIAMI STUDENTÓW NA TERENIE WOJEWÓDZTWA Z-ca Naczelnika Wydz. III mjr H. Sikora]
Na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, na zebraniu Rady Uczelnianej, pytano o wydarzenia w Warszawie z 11 marca 1968: „(…) Na pytania, dlaczego nastąpiła interwencja MO przy pomocy pałek i psów-nikt nie odpowiedzi. Jedynie prof. dr inż. T. Zagajewski skrytykował uczestników marszu ulicznego z dnia 11 marca b.r. i oświadczył, że każdy ze studentów biorących w nim udział odpowiada za swoje czyny.(…)”
[NOTKA SŁUŻBOWA Katowice, dnia 19 kwietnia 1968 r. ppłk inż. JANOSZEK ]