WIERSZE SMUTNE

***
Nie powiem już, choć mówić nie jest trudno,
zresztą, co powiem, tkanka wzrasta dzika
jak chwast. Lubisz mnie niechęcią złudną
bo co to znaczy, nierealny sen:
specjalnie przykry, dla otwartych powiek
w stanie klimatu, który jest z nadania;
chwilowo zmienia w pana niewolnika
by się poczuwał, jak niewolnik w pana
przebrany po to tanio w second hand,
by ukrył wszystko, co się i tak dowie.
Naiwny ten, co wiedzy takiej wart.
Bo tylko się wpasuje klinem ciasno
w to, co przedrzeźniasz. Głucha już hossanna,
co miałam mówić, to przecież dał głos.
Nawet nie w porę, nawet gdy był falstart,
to przecież fakt ten zdarzył się naprawdę,
jak się na Ziemi stworzył człowiek,
a jak, nieważne, grunt, że jest to ważna
nowina. Cieszyć się nie możesz
bo nie wypada wracać do dziecięctwa,
gdy jeszcze śmiech nie miał swej wyceny,
ani rodzeństwa, ani pokrewieństwa…
Ja ci przecież tego nie opowiem,
bo jestem obca, jak z pogrzebu wstążka,
moje szaleństwo nie z twego szaleństwa
i mówię łatwo, ale nie mam szczęścia.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2009, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *