RUJNACJA DOKUMENTNA

Kończy się gnicie wysp właściwych:
umierają na oczach żywych.
Zaprzepaszczanie bezpowrotne
w nich naszych mieszkań. Naszych spotkań.

Głupi jest sens unicestwienia
w nas. Nie ma. Nie ma, nie ma. Nie ma!

To, co się z sobą jeszcze bije,
uściskiem zdusi każdą szyję.

Rozjaśnia się, jest już na scenie!
(I czeka je unicestwienie.)

But innych zdepcze znak zieleni
by się nie plenił. Się nie pleni.

Niech się dopełni i zatraci!
Niech świat się cieszy i bogaci
z tym, że się, jak bywało w świecie
uporał, wylał z wodą dziecię!

A ja się ścieśnię jeszcze ciaśniej
By miejsce zrobić głupszej masie.
Wysp wszak nie było i nie będzie
nawet w twej sieci, którą przędziesz.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2009, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 odpowiedzi na RUJNACJA DOKUMENTNA

  1. Werk 94.23.58.63 , pisze:

    Potworna grafomania.

  2. Ewa pisze:

    Czy myśmy się Werku już gdzieś w Sieci spotkali?
    Pytam z ludzkiej ciekawości. W Sieci jest wierszy bardzo dużo i roboty huk. Nie starczy życia, by okazać swój zachwyt lub dezaprobatę.
    Czemu więc zawdzięczam taką tajemniczą, uwodzicielską dezaprobatę? Wyróżnienie właśnie mojego, nieważnego bloga, na który już nikt nie wchodzi? Wytracanie własnej energii twórczej, zmysłu i węchu krytycznego? Jakie to ma podłoże psychiczne? Potrzeba higieny Sieci? Poezji?
    Pytam, bo blog, to suwerenne Państwo. Każda wizyta obcego Obywatela coś znaczy. I wizyty takiej intencja.

  3. Wanda Szczypiorska pisze:

    Nie wierz w to, co napisano.

  4. Ewa pisze:

    Weszłam Wando w fazę skomplikowanych rysunków i dla odpoczynku odwiedzam teraz intensywnie nieszufladę, by się trochę rozerwać i zmienić miejsce przebywania, bo Kubę trzeba obserwować z dystansem.
    I po niesamowicie długim wątku, w którym drobiazgowo omawiano twórczość Eli Galoch (Pani Viola w roli cukru), zainteresowałam się wierszami użytkowników. Tam teraz na czołówkę peletonu poezjowania wysuwa się trójka uprawiająca gatunek poezji erotycznej: Feliks Lokator, Szel i Krzynio. Nie można im odmówić dobrego smaku i pozytywnej interakcji. Być może Sieć właśnie umożliwiła im odnalezienie się i takie szczęśliwe wzajemne inspiracje.
    Przypomina to trochę tajne przebywanie dziwiętnastowiecznych ojców rodzin na lumpkach u dziewczynek w miejskich zamtuzach, czy jak to tam wtedy nazywano. Ciekawe, jak długo nieszuflada będzie to tolerować, bo już różne komentarze betonu nieszufladowego próbują ich zniszczyć w zarodku.
    A szkoda, to najciekawsza, jak widzę, strona liryki nieszuflady, ożywiająca nagle tego dogorywającego, sieciowego trupa.

  5. Wanda Szczypiorska pisze:

    Feliks Lokator w moim guście.
    Posyłam Ci mojego ulubieńca, bo ja lubię, jak jest śmiesznie.
    http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=100822#dol

  6. Ewa pisze:

    Rzeczywiście, fajne.
    „Kurewstwo jest wieczne” – taka maksyma, jako puenta.
    Cóż, ukochanej narratora równorzędnie chodziło o seks i kasę, narrator nie dysponował tym drugim jako kotłowy. Więc jego rozżalenie zrodzonego w nim na gwałt romantyzmu jest niestety nieuczciwe.
    Ero trio nieszufladowe ma jednak posmak bardziej wolnościowy, niż roszczeniowy.
    A tak, nawiązując do mojej pracy podstawowej, to w filmie Olivera Stone z Fidelem Castro „Comandante” Fidel w swoim luksusowym bunkrze z dumą ogłasza, że na Kubie nawet prostytutki mają wyższe wykształcenie. Co kraj, to obyczaj. Kurewstwo nie zawsze potępione. Ani wykształcenie wyższe.

  7. Ewa pisze:

    I jeszcze: komórka erotyczna na nieszufladzie jest nonprofitowym, samozwańczym spektaklem wolnościowym. Jak nóż do krajania ciastka. Nożem można zabijać, seks może mieć oblicze ponure:

    „(…)Nie chodzi oczywiście o dyplomowane prostytutki, tylko o ich uniwersyteckie wykształcenie – przyzwoici ludzie robią się nieprzyzwoici z biedy. Pewien angielski dziennikarz opowiadał o swoim spotkaniu z pewną rodziną, wcale nie świętą, która w komplecie „wyszła na ulicę”. Babka, matka i dwunastoletnia córka kurwiły się za wszystko, co tylko miał turysta: pieniądze, bieliznę, obiad w restauracji. Ale prostytucja nie ogranicza się do Hawany. Dziennikarz ten opowiadał też, że widział w Varadero jeszcze prawie dziewczynki proponujące fellatio za jednego dolara. Za dwa dolary sprzedawały ciało.(…)”

    Guillemio Cabrera Infante „Mea Kuba” fr. w tłumaczeniu Marcina Matkowskiego

  8. Wanda Szczypiorska pisze:

    W NS byli też inni nonkonformiści systematyczne tępieni i chyba odeszli. Mnie się odechciało, może chwilowo wysilać mózgownicę i tylko zaglądam.. Szela i Krzynia szukam nadaremnie.

  9. Ewa pisze:

    Ja nie mam gdzie odejść, jak wchodzi do mnie taki Werk. Nie wiem już, jak się ścieśnić, by nie przeszkadzać sieciowemu betonowi, który takie martwe i sztywne komentarze rozsiewa. Werk to zdaje się jest wynalazek niemiecki, nie ma nigdzie takiego pojęcia, tylko u Niemców. To jest coś wewnątrz. Wewnętrzny beton, nie do ruszenia. Nieśmiertelny, jak kurestwo.
    A szel i Krzynio, to chyba kobieta i mężczyzna. Rewolucja seksualna w latach sześćdziesiątych polegała właśnie na anonimowym wchodzeniu w nowojorskie kluby pełne rozebranych ludzi w określonym celu. Anonimowość nie służyła wtedy do bezinteresownego łażenia po Sieci i psucia internautom dnia porannym napluciem bezkarnym.
    A nawiązując do Twojego linka, gdzie w opowiadaniu wujek narratora musiał podglądać kochanków z dużym trudem, to my to mamy, Wando, łatwo i za friko.

  10. Feliks 87.207.247.173 feliks@bzdeliks.com pisze:

    polały się kwasy nieczyste ze zropiałych wnętrz ograniczenia…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *