Niech zapragnie dramat
zniszczyć nocny kicz,
więc ulicą sama
brnę: aktor i widz.
Park byłej kopalni
straszy widmem zmiany,
szary styczeń tajnie
mną wierci szybów ściany.
Nie płacz za minionym,
nie zapłacze byłe.
Nowy idzie z tobą koniec
znowu za happy endem cię skryje.
Spotkam na Uniwersyteckiej
idąc wolnym krokiem w dół,
wzrok stojącej tam dziewczyny odwiecznej
praca, to nie jest granie ról.
Patrzy na mnie jak inne
kobiety zwiędłe, winne.
Ona tu czeka?
Tu, na człowieka?
Ona milczy i marznie
styczeń jej pieniądz kradnie.
Wiatr widzi podwiązkę.
Ja tylko czasu cząstkę.
Nie płacz za minionym
po co komu w świecie miłość.
Płaci sobą zawsze strona
ta co i tak cię zabije.
Nie spotkam jej już nazajutrz
wybiegli z tramwaju studenci.
Gdyż w obrazkach kobiet pięknych też taniej
można mieć bez pamięci.
Wszyscy są w mieście tak przejęci.
Wszyscy są w mieście tak przejęci.