Raduza “Půjdu, kam chci” z czeskiego przełożyła Ewa Bieńczycka

PÓJDĘ, GDZIE CHCĘ

Pokój się winem wypełnił
czy się nie miniemy
nikt prócz ciebie mnie nie kocha
Bóg słał gwiazdę na ziemię
gdy przechodził niebem
Teraz masz trochę szczęścia

Latawcu ponury
słońce, góry, chmury
muszą chcieć tego, co mam
poznać, gdy się mylę
zostawić w momencie
znaleźć coś, co nieznane

Pójdę, dokąd chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko przyznać, opłakać, zapomnieć,
pójdę, gdzie chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko zapomnieć.

Ty moją krzywdą skrzywdzony
nie zostaniesz nigdy
to sen się wydarzył
moje pragnienie
mą drogą dążenie
jednym celem jest dal.

Nie znam siebie, się dziwię
z lenistwa blefuję
czasem zbytecznie się boję
często jestem niepewna
rzeczy znanych mi do dna
wiedz, że jesteś popiołem

Pójdę, dokąd chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko przyznać, opłakać, zapomnieć,
pójdę, gdzie chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko zapomnieć.

Pójdę, dokąd chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko przyznać, opłakać, zapomnieć,
pójdę, gdzie chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko zapomnieć.

Pokój się winem wypełnił
czy się nie miniemy
nikt prócz ciebie mnie nie kocha
Bóg słał gwiazdę na ziemię
gdy przechodził niebem
Teraz masz trochę szczęścia

Latawcu ponury
słońce, góry, chmury
muszą chcieć tego, co mam
poznać, gdy się mylę
zostawić w momencie
znaleźć coś, co nieznane

Pójdę, dokąd chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko przyznać, opłakać, zapomnieć,
pójdę, gdzie chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko zapomnieć.

Pójdę, dokąd chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko przyznać, opłakać, zapomnieć,
pójdę, gdzie chcę, a nigdy mnie nie złapią,
muszę tylko zapomnieć.


 

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii się tłumaczy i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Raduza “Půjdu, kam chci” z czeskiego przełożyła Ewa Bieńczycka

  1. Robert Mrówczyński pisze:

    Ja się Raduzą interesuję od czasu “Piękności w opałach” Hrzebejka. To znakomicie wyedukowana muzyczka multiinstrumentalistka (zaczynająca na ulicy), co jednak nie pozbawiło ją duszy. Artystka kompletna, samowystarczalna czerpiąca inspirację z każdego rodzaju muzyki świata i wszechświata. Ale mimo tych “słyszalnych” wpływów jej dzieła dostają pieczęć wielkiej indywidualności, są całkowicie niepowtarzalne, oryginalne i głęboko zapadające w duszę. To muzyka niezwykle inteligentna niemal intelektualna (świetna poetycko), a przy tym bardzo witalna i energetyzująca. Raduza jest syntezą ducha czeskiego w najbardziej wykwintnym i wysokoartystycznym wydaniu. Połączenie wielkiej rafinacji z krzepką ludowością.
    Widzę w komunikacie coś jest o praskiej wiośnie i ta Raduza… Byłaś w Pradze? Na jej koncercie też? Jeśli tak, to strasznie Ci zazdroszczę, ale chętnie poczytam

  2. Ewa pisze:

    Bardzo się cieszę, Robercie, że wróciłeś.
    Chciałam to wpisać w poprzednim wątku odnośnie ateizmu czeskiego. Raduza – jak przeczytałam zbierając po Sieci informacje – oprócz tego, jak dowiedziałam się z wywiadu, że ma 43 numer buta – to wierzy w Boga, mimo, że jest nieochrzczona. I zgadzam się z Tobą, że ten ateizm jest innej natury, nie wyklucza duchowości i boskości, tylko sprzeciwia się martwocie obrzędów, która hamuje witalność.
    Piszę pierwszy odcinek dziennika czeskiego i czytam dyskusję na forum Liternet. pl o poetach w Sieci. Bardzo żal mi tego ruchu, bo zdawało się, że ta wolność wypowiedzi sieciowej, ta nieokiełznana spontaniczność obudzi pokłady poezji drzemiące w poetach, uruchomi podświadomość i wzajemnie się będzie inspirować. A tu drugi, obszerny wątek na forach liternetu i rynsztoka czysto administracyjny, jakby poezja służyła tylko po to, by istniały te portale. Może powodem jest to, do czego doszłyśmy z Hortensją szukając w Polsce twórczości Egona Bondy’ego. Nie ma i nie ma odpowiednika tego „nurtu fekalnego”, który przecież był jedynie możliwym buntem. Teraz, jak napisałeś w tym wątku o blogu Marka Trojanowskiego, epigoni nie są twórczy, tylko brudni. I nie jest to żaden sprzeciw, a aprobata. Jedynie walczy jeszcze teraz Edinuel Mara, ale zdaje się, że z wiatrakami.

  3. Robin Son pisze:

    no i jeszcze to:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *