W końcu
jest miłość…
i nie zamienia
sensu imienia
tym mikroświata makro zawłaszczeń.
Znikania czegoś co było próbą,
wzrastania po to, by móc wyrastać
z miejsca nadmiaru pierwotnych źródeł.
A więc…
nadeszła miłość…
więc tylko powiedz
dlaczego powiek
nie da się w bezruch wprowadzić. Niesmak
tylko jest z zewnątrz, tylko umyślny.
Reszta precyzją, jak sposób świata
tworzący wieczność, lecz ciągle inny.
Uśmiech głos uśmiech. Posłanie skryte. Niepowtarzalne czasem jednania:
życie to głupstwo w śladowym bycie. Ślad to potrawa. Danie w zadaniach
zbyt prostych, żeby przypominano. Stoczę bój – wygram tylko pierwotnie.
Uśmiech i głos twój, to materialność. Której nie będzie, kiedy mnie dotkniesz.
W końcu…