Tańcz na mrozie swego walca,
nie jak niedźwiedź, lecz jak śnieg!
Taniec leczy cię z poddaństwa
stąpać to tańczyć, a nie biec!
Wdzięk jest w ekran twego miasta
wbity jak losu pieczęcie:
tatuaż ramion, zamiast
liter, pisanych w rzędzie.
Walc to jeszcze smak,
śni się go ciągle na tak,
ciągle wolnym na tak.
Miłości danie:
umiłowanie!
Choć bez nadziei
że zimna atak
twe zmieni przesłanie
twą zmieni pamięć
w pomnik. A zamieć
zetrze powietrzem
przestrzeń wolnych lat.
Nasz pakt o istnieniu
zwiążesz w milczeniu,
i nas w te wiążące
śnienie ciągle na tak,
wszystkie papiery
napisane wspak!
Nasze na cztery,
walca takty,
jak nietakt zgody,
na śnieg i chłody,
to walca atak,
to skok i napad,
świata maniery,
tamtych dusery,
zgubne kariery,
trądu, cholery,
tamtych szulerów,
tych małej wiary,
w niezłomność kry…
Na twych ramionach
tatuażu litery
bez mroźnych zasad…
Tańcz…
a gdyby tak:
Tańcz na mrozie swego walca,
nie jak niedźwiedź, lecz jak śnieg!
Taniec leczy cię z poddaństwa
stąpać tańczyć to, nie biec!
Wdzięk jest w ekran twego miasta
wbity jak losu pieczęcie:
tatuaż ramion, zamiast
liter, napisanych w rzędzie.
i dalej podobnie:
czasami gubi się rytm
Pewnie masz racje , tylko to pisane do Brela, chciałam taki videoklip zrobić i piszę pod konkretną muzykę i nic mi się nie zgadza. W śpiewaniu można pewnie sylaby ponaciągać, korzystałam z tekstu francuskiego. Muszę to jeszcze posprawdzać, być może nie potrafię przeczytać po francusku poprawnie. Dzięki, może poprawię. Wklejam właśnie salsę na Inglesiasie, też chropawa.