Nie ma w nas łąki. Czkawką odbije się atawizm,
kiedy dotkniemy szczeciny konia. Skurczy się step
i przyjdzie do nas w źrenicy oka pustki bezkres,
ty się zadziwisz, koń będzie sobą, się nie zdziwi,
uśpi świadomość lęk przedwczesny.
Jeśli już łąka się rozgada i będą z wiatrem szeptać trawy,
ważki usiądą, a zapach ziół uskrzydli trzmiele,
sensy się zmienią. Whitmana pieśń pochłonie zieleń,
odmienne wzbudzi czas obawy,
inne odczucia, obce cele.
Rozpadł się świat, a my w pościgu
za cząstką rozproszoną w kosmos,
tracimy jak zwierzęta głos,
by skargi z siebie już nie wydać
i godzić się, co daje los.
Wciąż jesteśmy uwięzieni
w pięknie i dobru. Oniemiali
wiedzą o niezmierzonej dali
jeszcze cieszymy się na ziemi
z nieboskłonów owali.
I nic w nas już nie ma z ludzi jaskiń,
i nie ma w nas śladu kowboja,
koń odszedł, kiedy trawę dojadł,
i tylko łąka po nim pachnie
przeszłą jednością jeźdźca-konia.
Earth Poem by Ewa Bienczycka from Gabriel Bienczycki on Vimeo.