WIERSZE CZARNE (5)

KOMUNIKACJA
Może już nigdy nie przebiję
osnowy. W niej porozumienie
więzione, staje się niczyje.
Dom rozsypuje się w kamienie,
szatkują deszcze zimne chwile.

Destrukcja zawsze w zewnętrzności
niedbałym ruchem koła losu,
nie dość bałagan zmiótł, nie dość ci
szubienic, tortur, ognia stosów,
by scalić znów przekaz ze słów?

Moknie listopad w śnieżnej mżawce
wnętrze zewnętrzem w spód wywraca
nikt nie usiądzie dziś na ławce
bo tylko praca, praca, praca
przełykiem zwraca treść żołądka.

Mówiłeś, że jesteśmy razem –
– nikt się jedności nie opiera.
Kiedy narodzisz się pisarzem,
każda wspólnota będzie szczera
jak z brzemienności nowa era.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2014, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *