Wobec wszystkiego tego, co poetkę spotkało w życiu publicznym za tomik złożony z około czterdziestu wierszy w manierze minimal artu należy się ode mnie, czytelnika, tylko milczenie.
O Ewie
Ewa Bienczyckakwiecień 2025 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki
No, nie! Musimy porozmawiać!
Tak się szczegółowo przygotowałam, wszystko (trzy filmy) zobaczyłam na YouTube, wiersze recytowane przez poetkę na portalu Biura Literackiego. Wszystko drukowane, co o Miłobędzkiej w Tygodniku Powszechnym… Wywiad z mężem, Andrzejem Falkiewiczem… Opinie o poetce poetów: Pasewicza, Czerniawskiego, Maliszewskiego…
A ile teraz za „Silesiusa” dają? Na Wikipedii nie znalazłam.
E tam, że tylko imiesłowy. Co jakiś czas coś wymyśla się.
„Przede wszystkim precz z czasownikami. Skupić wszystko wokół rzeczowników, wznosić wieże tylko z nich” – Gottfried Benn w jednym z listów z 1926
faktycznie, nie ma na wikipedii tej najważniejszej informacji. Tylko chyba polska wikipedia jest taka wstydliwa. Zdaje się, że Jacek Dehnel na nieszufladzie kiedyś zdradził, ile wynosi nagroda „Silesius”, ale nie chce mi się szukać. Nie mam żadnej motywacji. Czekam na wiadomość, czy uda mi się za darmo zjeść jutro w Krakowie kaszankę. Schudłam przez tę zimę 10 kilo i dobrze by coś wreszcie pożywnego zjeść. Ale bilet w jedną stronę kosztuje 17 zł z Katowic. Auto stopem nikt mnie już nie chce brać. Za stara jestem.
Anemia wierszy Krystyny Miłobędzkiej jest tak wielka, że boję się je cytować. Nie da się fragmentów, bo czasami wiersz składa się tylko z jednego słowa. No i wiadomo, jakiego z góry. Nie jest to pożywny rzeczownik!
rzeczowniki, czasowniki, przydawki, pierwiastki, dopełnienia, tryby mowy, imiesłowy, przymiotniki, sylaby, fonemy
moja dykcja, mój głos, moje wargi, mój nos, moje czoło, moje oczy, moje usta, piasek
piasek
[rzeczowniki, czasowniki, przydawki, pierwiastki]
…piasek?
To jest pierwiastek? Zdaje się, że związek chemiczny.
I będziesz miała jutro też n i e z j e d z o n e ?
Ja nie pojmuję lekcji Mallarmego po upływie wieku, dokładnym już przerobieniu niemożliwego i sprzedawaniu tego jako rewelację. On stosował imiesłowy na wzór łacińskiego ablativus absolutus, ale słowa miały bardzo skomplikowane odpowiedniki w innych wersach, w rymach, rozświetlały się wzajemnie i były bardzo wieloznaczne. Mallarme pisał o wierszu idealnym, że jest: „wierszem milczącym, z samej tylko bieli”
Ja nie wyczułam nigdzie, by poetka była świadoma tego, co czyni. Takie efekty ascezy artystycznej uzyskuje się ogromną pracą krytyczną, jak w wypadku Stéphane Mallarmé, czy w malarstwie u Wassila Kandinsky’ego. Kandinsky nim namalował te swoje kwadraty, bardzo precyzyjnie określił, jaką drogę przebył, by do nich dojść. Przeczytałam, że Krystyna Miłobędzka w szkole, jako uczennica, pisała do szkolnej gazetki tylko wiersze piękne i pożywne. Bardzo się tego wstydzi. Ale to, że jej późniejsza twórczość to awangarda, to też się nie godzi. Mówi, że jest z Leśmiana.
I ten film na YouTube, gdzie poetka czyta swoją pracę krytyczną na temat poezji i mówi, że pisanie wiersza, to poród. To jest przecież banał, a nie poród. Banał nie może być porodem, to jest zbyt poważna sprawa.
I jeszcze Wittgenstein. Zauważyłaś, że jak jest jakaś kontrowersja, to poeci polscy natychmiast kumplują się z Wittgensteinem:
„”Ludwigu, nie wymyślono nic innego ponad ten język, nawet, gdy zachodzi podejrzenie co do jego użyteczności. Czyż poezja nie powinna taka być? Każdy poeta jest bezradny, więc i ja muszę być skazana na uczciwość w stosunku do siebie i świata? Kto powiedział, że muszę?”
Ja nie pojmuję, dlaczego wszyscy muszą, a polski poeta nie musi.
Miałam w dzieciństwie takie traumatyczne przeżycie. Kolega brata, starszy o dwa lata, powiedział mi, że MO wzór chemiczny gliny. I jak w szóstej klasie mieliśmy po raz pierwszy chemię, to ja wstałam i pochwaliłam się tą wiedzą. I klasa w ryk.
Wszystko jest w życiu niebezpieczne.
Kandinski w liceum plastycznym był patronem patentowych leni. Marzyli by namalować taki kwadrat i przejść do następnej klasy. Całe szczęście, że nasi pedagodzy nie znali Kandinskiego.
Za to na studiach wszyscy znali odwieczną, prawdę, że malowanie obrazu, to jest jak rodzenie dziecka i każdy, kto to wygłaszał to ze śmiertelną powagą, powodował takie same salwy śmiechu, jak wtedy, gdy ja powiedziałam to o Milicji Obywatelskiej.
Ale przechodziło to objawienie do telewizji. Nie stosowano w Polskiej Telewizji śmiech z offu jak teraz w serialach, TP była zbyt poważna i za to można było pójść do więzienia, jak by śmiech dali nie tam, gdzie trzeba. Więc na wszelkim wypadek nie dawano. I pamiętam, jak Franciszek Andrzej Bobola Biberstein-Starowieyski (był w telewizji regularnie kilka razy w tygodniu, chodziły plotki, że nie wychodzi z budynku i tam śpi) wypowiadał się na temat właśnie ukończonego plakatu z całą powagą: „każdy plakat dla mnie, to jak urodzić dziecko…” Tak cytują z przypomnienia. Starowiejski był zresztą rozdarty między wyborem, czy chwalić się, że rysuje szybko i łatwo, czy z wielkim trudem i poświęceniem.
Inni malarze opowiadali, że nie śpią po nocy (po zazwyczaj korzystnej sprzedaży Zachęcie), bo nie wiedzą gdzie ich „dzieci” się podziewają, może im jest zimno… Martwili się… I faktycznie, obrazy lądowały w piwnicach Zachęty i dopiero teraz na wystawie „Siusiu w torcik” zostały trochę dogrzane.
Szkoda, że Krystyna Miłobędzka zaprzecza, że jest z awangardy i upiera się przy Leśmianie.
Taka poezja ma podobno prowokować rozkosze umysłu logicznego, matematycznego. Z pewnością jej wieloznaczność i umiar ułatwia pracę wielu naukowcom, którzy piszą na ich podstawie doktoraty. Więc płodność jest akurat nie z tej strony, gdzie poród. Kłopot jest jedynie z rozkoszą.
Krystyna Miłobędzka wymienia trzy nazwiska poetów, którzy wpłynęli na jej twórczość. Oprócz Leśmiana, Tymoteusza Karpowicza i Mirona Białoszewskiego. W wywiadzie z Jarosławem Borowcem udowadnia, że ci poeci są bardzo dobrze rozumiani przez dzieci.
I to podszycie dzieckiem zapewne zaczerpnięte od męża, znawcy Gombrowicza, jest jedynym argumentem wyboru takiej, a nie innej estetyki dla swoich utworów. Piszę estetyki, bo to nie jest ich istota. To są zabiegi bardzo powierzchowne, jedynie formalne. Epigoni mają duże pole, otwarte już do działania.
Niczego nie “ujawniałem” czy nie “zdradzałem”, bo to wiedza powszechnie dostępna, a nie jakiś sekret spiskujących ze sobą literatów. Istnieje wiedza poza wikipedią (nawet w obrębie netu, bo o papierowej to nawet nie wspominam); wystarczy wpisać w Googla “nagroda” i “Silesius” i pierwszy link Pani to ujawni: 100 tys. za całokształt, 50 tys. za książkę roku, 20 tys. za debiut roku.
Piasek, drogie Panie, nie jest ani pierwiastkiem, ani związkiem chemicznym. To skała.
Tymoteusz Karpowicz był zawsze z Peipera i tę linię kultywował, ale ledwo przebrnęłam przez jego esej o Miłobędzkiej na BL.
Szukając klucza do tej poezji przeczytałam wydane niedawno przez BL „W widnokręgu Odmieńca” Krystyny Miłobędzkiej. Ta proza jest drętwo pisana, byłam rozczarowana, bo poeci piszą zazwyczaj piękną prozę.
Znam teatr „Dzieci Zagłębia”, chcieli mnie tam zatrudnić, bym robiła im lalki. Projekty przychodziły gotowe z Warszawy, komplet, myśmy na Śląsku mieli to wykonywać. W latach osiemdziesiątych chcieli mnie, dyplomowanego malarza zatrudnić na etacie fizycznego do malowania lalek. Fakt, że kobieta tam zatrudniona, (byłaby moją brygadzistką) była wyjątkowo mało uzdolniona. Ale, jak teraz oglądam ilustracje w książce Miłobędzkiej, to ta brygadzistka musiała być poniżej wszelkiej zdolności manualnej, skoro nie dawała sobie rady. Całe szczęcie po rozmowie kwalifikacyjnej uciekłam stamtąd w panice. I tak po latach sobie przeczytałam „Odmieńca”, rzecz o niedoszłej mojej pracy, to odczułam dopiero tę oderwaną od rzeczywistości tamtejszej Polski troskę o dzieci, wysokie poprzeczki stawiane artyście dla ocalenia ich delikatnego rozwoju duchowego. I to w czasie, gdy wykryto największe skażenie tlenkiem ołowiu właśnie krwi dzieci Zagłębia i nawet matkom zabraniano karmienie niemowląt, bo mleko zawierało tlenek ołowiu.
Książka jest kompilacją różnych prac z dziedziny psychologii i pedagogiki rozwoju dziecka. Oczywiście, niczego nie można w niej zakwestionować, tak to wszystko tak powinno wyglądać i być może takie książki mają być pisane w każdych czasach. Ale mimo, że rzecz dotyczy wyobraźni i chroni tę delikatność, tę możliwość dziecięcej wyobraźni przywołując Korczaka i Carrolla, to rzecz jest badana z punktu widzenia jakiegoś uniwersalnego dziecka, które wszystkie zalety, z racji wieku, posiada. Nie uważam, że każde dziecko jest poetą z racji swojego wieku. Tak, jak niewielu ludziom udaje się w życiu dorosłym ocalić w sobie dziecko.
> Pan Jacek Dehnel
No właśnie, piasek nie jest pierwiastkiem chemicznym, jak jest w wierszu. To dziękuję za informacje, ale ja w Stanach jestem i zostanę, na taką nagrodę szans nie mam. Więc się nie dokopywałam już, bo i tak na potrzeby tej dyskusji musiałam dużo przeczytać i zebrać cytaty. Powinno być w wikipedii na pierwszym miejscu, uważam.
Bardzo dziękuję!
Panie Jacku, to nie jest kwestia wielkości kasy na nagrody w dzisiejszej Polsce. Napisałam, że Pan wie, jako przykład, że nie jest to tajemnica, i że ja nie pamiętam tej kwoty. Ja spolszczyłam Roberta Burnsa, jutro go tu sobie wkleję, przecież nie dla nagrody, ani dla kaszanki. Ale nagroda czyni w Polsce cuda, otwiera wszystkie drzwi, jest magiczna. Poezja niekoniecznie, nagroda zawsze. Uhonorowanie Miłobędzkiej największymi nagrodami w Polsce, nazwanie jej tomu najlepszą książką roku przez „Przekrój”, to duże nadużycie. Krystyna Miłobędzka jest pewnym przykładem poetki uprawiającej taki, a nie inny gatunek poetycki i niczym więcej. I używając terminu Jakuba Winiarskiego wziętego od Harolda Blooma, Miłobędzka nie jest “poetą silnym”. Awangarda jest pewnym etapem rozwoju. Zawsze w końcu przeradza się w klasykę. Nawet Stanisław Dróżdż był klasykiem. Dlatego swoimi kostkami na Biennale Sztuki w Wenecji nawiązał bezpośrednio do Mallarme’go, do jego utworu „Gra w kości”. Miłobędzka do niczego nie nawiązuje, jedynie symuluje nawiązanie.
W Polsce jest za dużo nagród, a za mało poetów.
Piasek jest związkiem chemicznym, to tlenek krzemu SiO2.
To akurat wiem, bo pracowałam dziesięć lat jako ceramik w czasach, kiedy szkliwo musieliśmy robić sami, według receptur. Piasek to krzemionka.
To, że Miłobędzka myli tropy i nie wskazuje na swoich prawdziwych antenatów (bo Leśmian to przecież tylko obiektywnie świetny poeta, ale bez wpływu, bez lęku przed jego wpływem pisze Miłobędzka, jeśli jesteśmy przy Haroldzie Bloomie), wskazuje właśnie na Mallarme’go. Mallarme jednak dążył do wykasowania całkowitego poetyckiego „ja”. Natomiast Miłobędzka „ja” po gombrowiczowsku podkreśla. Mallarme wyciąga z mroku swoją poezję, jego późne utwory są hermetyczne, pełne symboli, rezygnuje właściwie z czytelnika, to sztuka dla sztuki, ale to jest droga, to jest konsekwencja, to są koszty. Miłobędzka jest na taki wieki wysiłek twórczy za krótka, jest właśnie awangardowa poprzez niedokończenie swej drogi zatrzymaniem się na początku. To, na co się porywa, jest niezwykle trudne. Żeby zestaw tak niewielkiej ilości słów zadziałał, trzeba być wirtuozem i geniuszem. Miłobędzka nie ma tak dużego talentu. Posiada jedynie inteligencję. Brakuje jej uczuciowości, brakuje namiętności. To są aseksualne utwory. Niekoniecznie programowo. Poeci układają programy z niedowładu najczęściej.
Pan, Panie Jacku w dalszym ciągu zachowuje się jakby na tym blogu produkowano fałszywe pieniądze, jakby to rzeczywiście był jakiś szemrany bazarek (Pana określenie) gdzie można dostać jedynie mydło i powidło. A przecież widzi Pan, że tu o poezji się mówi, pełnymi rozwiniętymi zdaniami, z polską czcionką, na poziomie jakiego na nieszufladzie i za sto lat nie uświadczysz. Może lepiej włączyć się merytorycznie w dyskusję, miast zachowywać się jako ta mimoza, o której pomyśleć nawet nie można, bo zaraz histerycznie reaguje w obronie swoich zagrożonych interesów.
Miałby Pan z pewnością niejedno do powiedzenia z pożytkiem dla Pana i dla sprawy. Nie tęskni Pan za prawdziwą, intelektualną rozmową, nie chciałby Pan się wreszcie znaleźć w bezinteresownym świecie ducha?