Nominowanie to naznaczenie. Kandydat na nominowanego, nominowany na kandydata, palec boży. Gdy laureat takich zabiegów, Jarosław Marek Rymkiewicz mówi takie słowa: Warto się zastanowić, dlaczego w Polsce miał sukces filozof tak nudny i banalny jak Stanisław Ignacy Witkiewicz, filozof-amator, ktoś bez przyzwoitego wykształcenia filozoficznego, a przy tym robiący takie miny, jakby przysługiwało mu tutaj miejsce Husserla czy Heideggera, natomiast Karol Ludwik Koniński jest teraz czytany przez kilku czy kilkunastu wielbicieli to ja się boję siły perswazji naznaczonego, nominowanego i kandydata.
Upominanie się o poezję wysoką to pretensja do losu. Potępiony przez Jarosława Marka Rymkiewicza “chichot” można zastąpić, wyhodowanym na potrzeby społeczne polskim Rilkem.
Recenzując wcześniejszy tomik Dariusza Suski, „Wszyscy nasi drodzy zakopani”, Karol Maliszewski przywołuje „Umarłych ze Spoon River” Edgara Lee Mastersa. Mantra rymów, ton mimochodem wyrażanego cierpienia ze wskazaniem jego źródła (cierpienie zwierząt), jest też w tomiku nominowanym, „Cała w piachu”. Tu przywołałabym wiersz Blake’a „Wyrocznie niewinności”: Pies, który zdycha z głodu, służąc panu/ Jest zapowiedzią upadłości Stanu./ Koń cięty batem, kiedy w błocie tkwi,/ Niebiosa wzywa,/ żąda Ludzkiej krwi./ Zająca upolowanego głośna skarga,/ Włóknami Mózgu targa./ Gdy Skowronkowi skrzydło martwo zwisa,/ Śpiew Cherubinów się ucisza./ Koguta do walki sposobienie,/ W Słońcu wschodzącym budzi przerażenie. Dariusz Suska mówi o wiele ciszej od Blake i nie wiem, czy ten jego szept drąży, jak w zamierzeniu, skały. Po takim konsekwentnym powtarzaniu, jak dziecku (dziecko to dobry pretekst, by dorosłych nie urazić), opowiedzeniu się po słusznej stronie prawa do godnego życia żab, os, żuczków, wiewiórek i ptaszków, próbuje grozę świata zderzyć z infantylizmem.
I teraz, nie chcąc podnosić ręki na nominowanego, akceptując w pełni tę poezję, którą się czyta niemal z przyjemnością, trzeba zapytać: czy w luce po postmodernistycznym zamieszaniu potrzebny jest neoklasyk? Czy tak ma przyszła poezja wyglądać? Niwecząc dzisiejsze próby rewizji naszego języka, podważając jego coraz bardziej sprofanowane znaczenia, rozpaczliwie próbując uratować resztki międzyludzkiej komunikacji, potrzebne jest moralizatorskie upominanie się o rzeczy „dawno już stracone” (T. S. Eliot). Czy to są właśnie te góry, o których pisze Różewicz w „Wyjściu” w wierszu „Dlaczego piszę”: trzeba, więc przesunąć góry/, ale ja nie mam potrzebnych / środków technicznych/ ani siły/ ani wiary/, która przenosi góry/ więc nie zobaczę tego nigdy.
Co poeta chce zobaczyć? Co chce czytelnikowi pokazać? Czy opis powierzchni świata daje taką szansę? Czy usiłowania idą w dobrym kierunku? Czy nie dostajemy znowu sprawnie opakowanego produktu wierszopodobnego, gdzie ani się gór nie przesuwa, ani nie zamierza?
Poeta to ktoś nie z tego świata. Poezja to coś nie z tego świata. Sygnałem przenikania jednego świata do drugiego, jak pisał Nabokov, jest dreszcz idący po plecach czytającego. Wiem, że nazwany przez Dariusza Suskę „banalista” Tuwim, przynajmniej u dzieci i licealistek, taki dreszcz, wywoływał. Mam nadzieję, że przeżyli go, chociaż nominujący.
Dariusz Suska
Cała w piachu
Czarne 2004
No, nie tylko. A “Bal w Operze”?
~Piniol, 2005-09-17 18:13
Właśnie. Jak Ewa Demarczyk śpiewała Tuwima dla Francuzów w “Paryskiej Olimpii”, to oni podobno płakali. A jak Josif Brodski recytował wiersze Amerykanom, to oni też podobno płakali.
A teraz”Ich Troje” bardzo dobrze wypełnia tę lukę w potrzebie uczuć w poezji. Trzeba płakać, żeby śmiać się mógł ktoś. Oczywiście, będzie śmiać się Lepper. A my będziemy płakać. Ale z zupełnie innych, niż poezja, przyczyn. Takie to są skutki deficytu.
~EwaBien, 2005-09-17 19:02
Właśnie ogladałem z Nieszuflady fotki z ostatniego …
Właśnie ogladałem z Nieszuflady fotki z ostatniego spotkania największych polskich poetów w Krakowie. To wszystko wygląda bardzo dystyngowanie. Mam tu eseje Adama Zagajewskiego Obrona żarliwości i taki cytat : Nie wydaje się jednak, żeby groziło nam dzisiaj niebezpieczeństwo tworzenia wysokiego stylu, który byłby zrodzony głównie czy wyłącznie, z niechęci wobec nowoczesności. Bowiem to właśnie stosunek do nowoczesnosci określał w wielu przypadkach retoryczne wybory wielkich i mniejszych pisarzy w niedawnej przeszłości.
Czy, skoro wysokiego stylu nie ma, nie przydałaby się inna forma takich spotkań? A może Szymborska, Krynicki, Zagajewski należą do tych wielkich pisarzy, których na okoliczność wielkości wymienia:Ernst Junger, Pierre Drieu la Rochelle, Andre malareaux, Włodzimierz Majakowski, Henry de Montherland, Bertolt Brecht, T. S. Eliot , W. B. Yeats?
~Piniol, 2005-09-17 22:42
Zobaczyłam zdjęcia. Ale co oni tam mówią? Pewnie będzie w “Tygodniku Powszechnym”. “Obronę żarliwości” przeczytałam kilka lat temu i nie wiem, czy dobrze pamiętam. Adam Zagajewski jest za natchnieniem, podobnie jak Maurice Blanchot w przeciwieństwie do Paula Valery. Uważa, że poezja to przeskakiwanie iskry z piszącego na czytającego. Z duszy na drugą duszę. Jest przeciwny fałszywej prostocie wierszy, pojawia się to niebezpieczeństwo, jak nie ma w niej ani bohatera, ani świętego. Jest przeciwny małym poetyckim rzemieślnikom, piszącym na wąski temat, skupionym jedynie na swoim rzemiośle. Tam jest też piękny esej o Cioranie. Chociaż ja wole wiersze Zagajewskiego, niż eseje. Jest też o Nietzschem, którego w końcu, po młodzieńczej fascynacji, nie lubi. I nie lubi Internetu. A przecież Nietzsche Internet przecież uwielbiał.
~EwaBien, 2005-09-18 10:07
Demarczyk rzeczywiście świetna, niemal jak Tuwim, ale jej Grande Valse Brillant na Kubie (lata 60) zmusił publikę do ucieczki… jak widać poezja i muzyka nie jest uniwersalna.
Jeśliby mierzyć wielkość poezji jej śpiewnością, Suska z pewnością nie wycisnąłby łzy Francuzom. (Nawiasem grozą wieje i budzi niesmak kiedy się słyszy czym delektuje się paryska ulica obecnie.) Choć u Suski jest wszystko świetne, to poezji za grosz. Ten jeden element sprawia, że wiersz może wstrząsnąć, również jako piosenka. Świetlicki na przykład, ma o wiele “gorszą poezję”, na pozór niechlujną, niedorobioną, bez tego zadęcia pytań ostatecznych, a jednak to właśnie on jest poetą, a jego wiersze są wierszami, niczym innym. I może dlatego da się to śpiewać i słuchać.
Oczywiście na Kubie również nie.
~przechodzień, 2005-09-18 10:13
Kuba? Jak oglądałam ostatnio w TV film o ulicznym grajku, “Cuba Feliz”, to się nie mogłam oderwać. To był zupełnie wolny człowiek. Wolność inaczej. Poezja inaczej. Oczywiście, za Nietzschem, dionizyjski…
~EwaBien, 2005-09-18 17:13
…wiemy, znamy, Kuba to przecież kraina wszelkich wolności, więc gdzieżby indziej oni się podziewali? Taką “inną” wolność (Castro każdemu to zapewnia) osiąga się, posiadając jedynie gitarę i futerał do niej, bez komputera i komórki, jak zwierzęta. Czy wystarczyłoby pozbawić Suskę tych gadgetów, aby osiągnął magię barda Gallo?
~przechodzień, 2005-09-18 17:55
Ciekawe są wasze recenzje, ale dlaczego do licha w takim razie go mianowali? Coś chyba jest tam w tych wierszach ciekawego chyba?
~tajnapolska.blox.pl, 2005-09-18 19:54
Panie Adamie, niech Pan pożyczy z biblioteki i przeczyta, u nas jest w 30 filiach, w Suwałkach też musi być. Można przeczytać w godzinę (ze zrozumieniem), może wpisałby Pan na obronę. Pana analiza Pounda na “Kumplach” bardzo dobra.
~EwaBien, 2005-09-18 20:54